2013/01/07

Roger Waters: przekroczyć to co nazywa się destrukcją - Wirtualna Polska, 2006-05-12


Roger Waters, jedna z żyjących legend muzyki, założyciel i wieloletni lider Pink Floyd przyjechał do Polski w ramach promocji swojej opery "Ca Ira", która zostanie wystawiona 25 sierpnia w Poznaniu w ramach obchodów 50. rocznicy wydarzeń z czerwca 1956 roku. Po internetowym czacie z użytkownikami Wirtualnej Polski przyszedł czas na wywiad dla serwisu muzycznego.

Z Artystą spotkaliśmy się w warszawskim Hotelu Radisson. Pytaliśmy o operę, "Dark Side of the Moon" a także historyczny występ na Live 8. Oto co nam powiedział... 

Witaj w Polsce. Na wstępie chciałbym zapytać Cię o Twój ostatni projekt, o rock-operę "Ca Ira". Czemu zdecydowałeś się na jej wystawienie w Poznaniu?


Przede wszystkim to nie jest rock opera. Nie ma nic wspólnego z rock’n’rollem, to klasyczna opera. Wystawiliśmy ją już na scenie w Rzymie, w listopadzie ubiegłego roku – to były dwa występy. Po koncercie dostałem telefon w hotelu, że jakiś Polak chce się ze mną spotkać. Następnego ranka z kacem zszedłem do hotelowego baru, gdzie byli już Janusz, Marek i dyrektor teatru, którego nazwiska nie pamiętam. Wytłumaczyli mi, że chcą wystawić operę z kostiumami, scenografią w lipcu. Pamiętam, że zapytałem ich wówczas ‘Macie na myśli lipiec 2007’, ale oni odpowiedzieli ‘Nie, lipiec 2006’. Dodali, że mogą to zrobić w tym czasie. Długo rozmawiałem z Januszem. Byłem pod wielkim wrażeniem tego pomysłu i zgodziłem się. Myślę, że efekt końcowy będzie wspaniały

Więc jesteś zadowolny ze współpracy z polską ekipą?

Tak, jestem bardzo zadowolony ze współpracy. Całość opery ma korzenie w Rewolucji Francuskiej, ale Janusz Józefowicz wykorzystał także mnóstwo elementów z historii współczesnej. Jest dużo odniesień do sowieckiej okupacji w Polsce w latach 50-tych, a także inne powiązania z historią światową. Całość nabrała bardziej uniwersalnej wymowy. 

Pracowałeś nad operą przez 15 lat. To strasznie dużo czasu.

Zgadza się. Przez około 6 tygodni czytałem oryginalny pomysł. To było pod koniec 1988 roku. Było sporo rozmów nad tym, by wystawić to rok później na rocznicę Rewolucji Francuskiej, ale pomysł z różnych przyczyn upadł. Później, niestety zmarła na białaczkę Nadine Roda-Gil, autorka libretta więc w ogóle zarzuciłem ten projekt. Przez 6 lat nie zrobiłem wokół niego absolutnie nic. Ponownie zacząłem nad tym myśleć w 1995 roku. Powstały pierwsze orkiestracje. Ale to nie wyglądało tak, że zacząłem pracę i każdego dnia przez te kolejnych 10 lat pracowałem nad tym. To był dzień tu, dzień tam, zaczęły pojawiać się rozmowy nad rozwiązaniami technicznymi, studenci przerabiali moje demo w manuskrypty, więc tak powoli, powoli pracowaliśmy przez kolejne lata.

Główny tytuł Twojgo dzieła to "Ca Ira", ale posiada on jeszcze podtytuł - "There Is Hope". Jakiej nadziei szukasz?

Szukam nadziei, że gatunek ludzki w czasie swojej ewolucji może przekroczyć to co się nazywa destrukcją i znaleźć bardziej pozytywny aspekt w tym wszystkim, tak żeby przyszłość ludzkości zawierała więcej empatii i współpracy. W tej chwili uczymy się coraz więcej o budowie ludzkiego mózgu, naszej świadomości, naszych emocjach. Obecnie wiemy dużo więcej niż kilka wieków temu. Na przykład podczas Inkwizycji wiedzieliśmy dużo mniej o tym kim byliśmy i w jaki sposób funkcjonowaliśmy. Stąd też posądzenia o czary, stąd też tak wielu ludzi zmarło na stosach. Im więcej wiemy na temat jak funkcjonują nasze ciała i umysły, tym przesądy mają mniejsze znaczenie w interpretacji nas samych. Tym trudniej rzucić w naszego sąsiada kamieniem i powiedzieć ‘To jego wina, zabijmy go’.

W 2004 roku opublikowałeś w internecie dwa utwory - "To Kill The Child" i "Leaving Beirut". Oba dotyczyły tragicznych wydarzeń w Osetii Północnej oraz amerykańsko-brytyjskiej inwazji na Irak w 2003 roku. Wiemy, że jesteś zagorzałym antywojennym aktywistą, ale czasami Twoja muzyka, Twoje koncerty wzbudzają pewne kontrowersje. Czytałem, że organizacja "Palestinian Campaign For The Academic and Cultural Boycott of Israel nie chce koncertu, który miałeś zagrać w czerwcu w Tel Avivie. Możesz to jakoś skomentować?

Tak, też to czytałem. Chciałem dowiedzieć się kim są ci ludzie, chciałem się z nimi skontaktować i udało mi się nawiązać z nimi dialog. Rozmawiałem także z Izraelczykami, którzy także nie chcieli koncertu w Tel Avivie. Jestem przeciwny okupacji Palestyny, przeciwny budowaniu muru na terenach okupowanych. Nie chciałem rezygnować z tego pomysłu, ale nie chciałem także powiedzieć im „Pieprzcie się i tak to zrobię”. Znalazłem inne wyjście. Odwołałem występ w Tel Avivie, ale zagram w szkole Nev Shalom. To taka „wioska pokoju” założona ponad 20 lat temu, gdzie obok siebie mieszkają Żydzi, chrześcijanie i muzułmanie. Ich dzieci chodzą do tej samej szkoły. Pomyślałem sobie, że to będzie dobry pomysł a organizacje, które wcześniej zapowiadały bojkot mojego koncertu zaakceptowały to. Prasa izraelska skrytykowała tę decyzję – tego można było się spodziewać, ale na świecie przyjęto ją ze zrozumieniem. W czasie wizyty zamierzam być koło muru oddzielającego Palestyńczyków od Izraelczyków. Nadal mam bliski kontakt mailowy z jednym z Palestyńczyków, przez którego staram się rozmawiać z ludźmi. Nie wiem do końca co z tego wyjdzie, ale jestem zadowolony, że nawiązaliśmy dialog, że mimo różnic w tematach mogliśmy wymienić swoje racje i starać się je zrozumieć. Mam nadzieję, że całość wypali.

Masz w planach bardzo długie tournee po Europie i Ameryce. Zagrasz m.in. na Roskilde Festival w Danii, gdzie wykonasz "Dark Side of The Moon" w całości. Dlaczego wybrałeś akurat tę płytę. Czy zagrasz też inne klasyki Pink Floyd lub swoje solowe utwory?

Myślę, że to z powodu Live 8. Zaczęło się od Francuskiego Stowarzyszenia Formuły 1, które wymyśliło sobie koncert 14 lipca przed wyścigiem o Grand Prix Francji. Chodziło im oczywiście o koncert Pink Floyd, ale Dave jest w tym czasie w trasie, poza tym okazało się, że nie będzie już wspólnych koncertów itd. Tak więc zapytali: ‘A co z Rogerem Watersem?’ Ktoś powiedział im, by mnie sami zapytali i to zrobili. Zresztą sam uznałem to za ciekawy pomysł. Nigdy o tym wcześniej nie myślałem. Zapytałem zatem „Za ile?” – by być z tobą szczerym. Podali jakąś dużą kwotę i uznałem to za interesujące. Okazało się, że jesteśmy wstanie zagrać więcej koncertów, więc zaczęło mieć sens kompletowanie zespołu. Pomijając fakt jak byłem zadowolony z tego pomysłu uzmysłowiłem sobie „Chryste, zostały dwa miesiące na przygotowanie show”, więc zacząłem pracować każdego dnia nad wizualizacjami. No, ale w końcu taka jest moja praca. Pierwsza część show to stary materiał. Wykonam m.in. wspomniany „Leaving Beirut”, którego nie wydałem na płycie. Opowiem historię, choć bardziej to będzie przypominało komiks. Ciekaw jestem jak to wyjdzie, to będzie eksperyment. Reszta to moje solowe dokonania i przeboje. Bo dlaczego nie? A druga część to „Dark Side of The Moon”.

Wspomniałeś o Live 8...

Myślę, że organizatorzy francuskiego Grand Prix nie zwróciliby się do mnie o zagranie „Dark Side of the Moon”, gdyby nie Live 8. Nie wpadliby na pomysł ściągnięcia Pink Floyd. To otworzyło ludzkie umysły na taką możliwość. Ale było świetnie. Bardzo mi się podobało. Było wspaniale być na jednej scenie obok Dave’a, a brzmienie uważam było fenomenalne.

Ale wyczytałem komentarz Dave'a Gilmoura, który po koncercie miał powiedzieć, że to było jak "przespanie się z moją byłą żoną".

Cóż mogę powiedzieć. Mamy na to różne spojrzenie. Nie mogę mówić za Dave’a, ale dla mnie było świetnie. Te wibracje płynące z widowni były niesamowite. Te 20 minut, które spędziliśmy na scenie pełne były pozytywnego uczucia

W jednym z Twoich wywiadów wyczytałem takie oto stwierdzenie: 'Lubię muzykę Coldplay, ale kompletnie nie wiem o co w niej chodzi?'. Jakiej muzyki szukasz we współczesnym świecie. Czym musi Cię ona zainteresować, byś zwrócił na nią uwagę?

Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem. Nie znam muzyki Coldplay. Myślę, że doszło do jakiegoś przekłamania w tłumaczeniu wypowiedzi. Słyszałem ich jeden singiel w radiu. Tak nieraz jest. Znasz zespół z jednego przeboju - The Police z „Every Breath You Take”, R.E.M. z “Everybody Hurts”, U2 z “I’m Still Haven’t Found What I’m Looking For”, ale nie potrafisz wymienić innych piosenek. Kiedy ludzie myślą o Pink Floyd od razu myślą o „Another Brick In The Wall”. Jakie było pytanie?

Czego szukasz w dzisiejszej muzyce?

Zawsze szukam nowych twarzy, ludzi którzy potrafią łączyć brzmienie, głos i ekspresję wykonania. Jednym z ostatnich takich moich odkryć jest Ray LaMontagne i jego album „Trouble”. Nie jest wcale taki młody. Ma niesamowity głos. Nagrania są proste i piękne. Cały album mi się podoba. Mam nadzieję, że będzie się rozwijał. Zawsze szukam kogoś na miarę drugiego Neila Younga czy Boba Dylana. Kiedy idziesz do sklepu po ich płyty wiesz, że nie będziesz rozczarowany, a nawet jak czasami będziesz to i tak masz szacunek dla ich pracy.

Na koniec chciałbym Cię zapytać o nową płytę. Wiem, że nad nią pracujesz, że jej roboczy tytuł brzmi "Heartland". Możesz nam krótko o niej opowiedzieć? Jakie tematy na niej poruszysz?

Nie do końca. Krótko na pewno nie da się tego opowiedzieć. Na pewno będzie o uczuciach, o nadziei, o walce.

Kiedy możemy oczekiwać premiery?

Nie mam pojęcia.

Dziękuję za rozmowę

Janusz Czajka

Hotel Radisson, Warszawa
9 maja 2006  

From muzyka.wp.pl
   

No comments:

Post a Comment