2013/08/15

Czy wystarczy Ci samo „Pink”? Roger Waters na koncercie w Warszawie.










AUTOR: JAKUB KRASOWSKI

09.08.2013

Wydaję się, że w życiu każdego wielkiego muzyka przychodzi moment kiedy staje przed kręcącym się globusem z wielkim pirackim nożem i z zamkniętymi oczami wbija go w miejsce gdzie odbędzie się następny koncert. Tak, to jedyne logiczne wyjaśnienie dlaczego Roger Waters postanowił przyjechać do Polski i 20 sierpnia na Stadionie Narodowym przedstawić swoje nowe widowisko o nigdy nie nudzącej się nazwie The Wall.
Pink Floyd to jeden z niewielu zespołów, którego nie trzeba opisywać. Sama nazwa jest dla mnie synonimem takich słów jak: niecodzienny, wspaniały, oryginalny. Niestety, zespół tworzą ludzie, a w nadchodzącym widowisku wystąpi tylko ich „frontman”. To znaczy, że podczas występu zabraknie między innymi Davida Gilmour’a. Dlatego też nazwa koncertu nie posiada w sobie słów Pink Floyd tylko Roger Waters, co może być mylące dla WIELKICH fanów. Na szczęście, na koncercie nie zabraknie ani Another Brick in the Wall ani Wish You Were Here.

Na kolejny wspólny koncert „Floydów” szansę są marne. Jak się okazało jedyną siłą we wszechświecie potrafiącą złączyć legendarne zespoły jest Bono. Żeby pogorszyć sprawę Bono z mało spotykaną dla Irlandczyka dokładnością organizuję swoje koncerty równo co 20 lat. Ostatnie Live 8, czyli seria koncertów charytatywnych wspomagających państwa trzeciego świata odbył się 2005r. Co znaczy, że ewentualna szansa na zobaczenie Pink Floyd w całości pojawi się w 2025r.

Paragraf dla optymistów. Roger Waters i David Gilmour w oficjalnych wypowiedziach coraz częściej wspominają o wspólnych występach. Czas łagodzi każde spory, a ludzie wolą zapamiętywać te dobre chwilę często puszczając spory w niepamięć. Możliwe, że sama chęć tworzenia legendarnej synergii sprawia, że ta czwórka zagra jeszcze wiele koncertów. Możliwe, że do zapowiadanej płyty Rogera Watersa, albumem dotyczącym religijnych ekstremistów, dołączą też Nick Mason, David Gilmour i na półkach pojawi się nowy krążek z pryzmatem na okładce. Możliwe.

Zejdźmy na ziemię. Żyjemy w czasach gdzie większość zespołów tworzy muzykę przypominającą fajerwerki, robią dużo hałasu ale szybko znikają, a następnego dnia nikt o nich nie pamięta. Co do Floydów ich muzyka jest jak Mona Lisa. Na zawsze wpisali się w naszą historię, a ich muzyka będzie kształtować jeszcze wiele pokoleń. W warszawie 20 sierpnia na scenie pojawi się nie tylko frontman Floydów ale i też kawałek naszej historii. Żyjąca legenda. My wybrańcy, szczęściarze będziemy mogli przeżyć chwilę o jakiej będą mogli tylko fantazjować przyszli znawcy muzyki.

Podsumowując. Jeżeli nadal zastanawiacie się czy warto iść na 1/3 Pink Floyd to odpowiedź jest prosta: TAK, a najlepszym cytatem potwierdzającym moje zdanie może być mało znane w Polsce czasopismo New York Post, które opisuję ten koncert, krótko i trafnie: The best Arena show ever. Period.

P.S: Dla tych, których dzieci nie usłyszą jak to było zobaczyć Floydów na żywo, będziecie mogli przeczytać moją relację tego wydarzenia.

Za allaboutmusic.pl
 

No comments:

Post a Comment